Buntuje się o każdy drobiazg – to, co kiedyś nie było czymś ważnym, dziś urasta do rangi wielkiego problemu. Wychodzi z domu, trzaskając drzwiami i denerwując się, że znowu musi się tłumaczyć, gdzie idzie, z kim i o której godzinie wróci. Nie chce chodzić do szkoły, wychodząc z założenia, że jest nudna i że nie chce mu się uczyć. Chce być jak najbardziej niezależny, choć nie zawsze jeszcze potrafi poradzić sobie samodzielnie w wielu sytuacjach życiowych. I jak tu z nastolatkiem porozmawiać o jego problemach, kiedy rodzic często traktowany jest jak „zło konieczne”? Bo nakazuje, wypytuje, zabrania, wymaga…
Okres dojrzewania, który zaczyna się ok. 13 roku życia i trwa do mniej więcej 19 lat, to czas nie tylko wielu zmian fizycznych, ale również w psychice. Kończy się etap dziecka wierzącego prawie we wszystko, a zaczyna się coraz bardziej krytyczne postrzeganie innych i świata oraz kształtowanie własnych przekonań i poglądów. Rodziców zaczyna przerażać nie to, że nastolatek się denerwuje, ale sposób, w jaki wyraża swój gniew. Skrajność zachowań to efekt m.in. hormonów, huśtawki emocjonalnej, której młody człowiek nie potrafi jeszcze do końca okiełznać. Rolą rodzica jest przede wszystkim jednak podtrzymywanie kontaktu z dzieckiem, które powinno czuć, że jest przez niego akceptowane i że może mu zaufać. Biorąc pod uwagę, że nastolatek w okresie dojrzewania jest bardzo wrażliwy na swoim punkcie i że wiele rzeczy odbiera przeciwko sobie, to warto wysyłać mu bardzo przemyślane komunikaty. Nie chodzi więc o to, aby cały czas krytykować dziecko, ale umieć też je pochwalić, wysłać więcej pozytywnych, niż negatywnych komunikatów. Jeśli straci ono do rodzica zaufanie, to wówczas ciężko będzie je ponownie odzyskać. Nastolatek, jak każdy człowiek, zasługuje na szacunek.
Komunikacja na linii rodzic-nastolatek to nie tylko sama rozmowa, ale również słuchanie. Młody człowiek, który zaczyna mówić o sobie, oczekuje przede wszystkim tego, że jego wewnętrzna logika, jak i emocje, które przeżywa, zostaną zrozumiane. Tymczasem rodzic często zamienia się w dobrego doradcę i na wszystkie problemy od razu formułuje gotową receptę. Nierzadko także porównuje dziecko do siebie (słynne „gdy ja byłem w Twoim wieku…”), tworząc atmosferę rankingu, kto jest lepszy. Przyczepia dziecku etykiety, jakim człowiekiem jest na co dzień, wywleka same negatywne rzeczy o nim. A nie tego ono oczekuje. W tym momencie załącza się w nim wewnętrzna blokada. Warto więc przyznać się czasami do własnych słabości i popełnianych błędów. Nastolatek potrzebuje autentycznej wymiany argumentów i szczerości, a także zapewnień, że jest kochany.
Nastoletni bunt nie do końca jest czymś złym. Jeśli nastolatkiem targają emocje, to często lepiej jest, aby je z siebie wyrzucił. Dorosłym za to pozostaje przede wszystkim uzbrojenie się w cierpliwość. Jeśli od wczesnych lat dzieciństwa relacje między dzieckiem a rodzicem były dobre, to jest duża szansa na to, że kiedy stanie się nastolatkiem będzie się zwierzało z problemów szkolnych, uczuciowych czy innych. Wzajemna komunikacja wymaga czasu, zaangażowania, a niekiedy nawet pewnych wyrzeczeń ze strony członków rodziny.