W dzisiejszej dobie dużo łatwiej niż niegdyś zacierają się relacje międzyludzkie. Tak jak jeszcze czterdzieści lat temu ludzie spotykali się na festynach, potańcówkach czy po prostu – na wspólnych imprezach rodzinnych – tak w dobie szybkiego postępu zatracili czas na podobne aktywności. Często wynika to z braku alternatywy. Młodzież w małych miejscowościach ma stosunkowo niedużo możliwości rozwoju czy aktywności. W miastach z kolei w dalszym ciągu trwa „wyścig szczurów”, który sprawia, że młodzi uciekają od zastałej, „zepsutej” ich zdaniem rzeczywistości.
Rodzice często nie mają tyle czasu dla swoich pociech, co kiedyś. Na pewno każdy z nas słyszał chociaż raz stwierdzenie „wolę, żeby siedział przed komputerem, niż pił gdzieś w bramach”. Rodzicowi wydaje się, że dziecko jest w domu, więc jest bezpieczne i szczęśliwe. W istocie wcale w tym domu nie przebywa – znajduje się w Internecie, w świecie o wiele szerszym i bogatszym niż ten, który ma mu do zaoferowania świat realny.
To nie zawsze jest zły objaw. Jeśli Internet jest używany do rozwijania zainteresowań (literackich czy muzycznych) warto zaproponować dziecku, by rozszerzyło je o jakieś dodatkowe zajęcia. Jeśli jednak spędza długie godziny grając w gry, to chociaż uczy się pewnych bardzo istotnych rzeczy (na przykład współpracy, rozwija koncentrację, pozwala sobie na lepsze przyswajanie wiadomości), to traci to, czego najbardziej potrzebuje – kontaktu z bliskimi.
Młodzi uciekają w Internet również z potrzeby akceptacji. Wielu z nich czuje się wyalienowanymi w swoich środowiskach, niedocenianymi, źle rozumianymi. Są wyśmiewani przez rówieśników. Dołączają więc do różnych grup w Internecie – czasem takich, w których owa akceptacja zostaje wymuszona poprzez „hejtowanie” innych ludzi. „Hejt” jest jednym z największych niebezpieczeństw wśród młodych ludzi i uznaje się go za drogę do popełnienia bardzo wielu przestępstw. Zwykle objawia się w pisaniu negatywnych komentarzy pod czyimś adresem.
Internet uzależnić może każdego. Jeszcze do niedawna, kiedy telefony komórkowe były tylko narzędziami do komunikacji, nikt nie zakładał, że przerodzą się w urządzenia, dzięki którym na bieżąco młodzi ludzie będą mieli dostęp do siebie nawzajem. W tym momencie Facebook notuje niemal każdy ich ruch – robią sobie zdjęcia, oznaczają swoją lokalizację, a także piszą różnego rodzaju posty pod własnym imieniem i nazwiskiem. Zatracają prywatność na rzecz stania się częścią kolektywu.
Uzależniony człowiek przedkłada wszystkie codzienne aktywności nad konieczność dostania się do Internetu. Podczas rodzinnych obiadów przesiaduje ze smartfonem. Zapomina o codziennej higienie, odmawia chodzenia do szkoły, a nawet jeśli chodzi, to nauczyciele i wychowawcy często muszą zwracać mu uwagę za to, iż używa telefonu na zajęciach. Takie zachowania mogą być destrukcyjne dla jego dostosowania społecznego i powinny podlegać badaniu.